O Nowym Jorku napisałam już bardzo dużo. I piszę więcej, bo każde wyjście z domu zapewnia mi nadmiar inspiracji. Jest jednak jeden temat, na który wielokrotnie zgłaszaliście zapotrzebowanie, a ja nigdy nie byłam w stanie mu sprostać z przyczyn technicznych. Jak się zwiedza Nowy Jork z dziećmi? Nie mam zielonego pojęcia. Dlatego, kiedy moja nabyta na instagramie koleżanka poinformowała mnie, że wybiera się do tego miasta z dwójką małych “purchlaków”, od razu zwęszyłam okazję. Nie tylko zaproponowałam Marlenie, żeby napisała post gościnny na mojego bloga, ale też zwiedziłam z nią dwa place zabaw (gdzie starsza purchlanka bawiła się z dziećmi różnych narodowości), byłam świadkiem przepychania się z wózkiem przez tłum ludzi zgromadzony na wąskiej ścieżce na obrzeżach Central Parku i widziałam, jaki wpływ ma moje miasto na małe dzieci. Przez kilka chwil widziałam Nowy Jork z zupełnie innej perspektywy. Oczywiście nie wystarczyłoby to, żeby napisać post, ale Marlena wywiązała się z obietnicy konkursowo i spisała swoje wrażenia ze zwiedzania Nowego Jorku z punktu widzenia matki. A ja dzięki temu mogę zaprosić Was do lektury:
Marlena Omiotek
Nowy Jork z dziećmi – przygoda, czy koszmar?
Nowy Jork był na mojej liście miejsc do odwiedzenia od dawna. Na poważnie zaczęłam o tym myśleć w wieku 25 lat, na poważnie kupiłam bilety w wieku lat 30, aż w końcu poleciałam tam dwa lata później. Kilka lat temu Polska nie była w programie ESTA, a nam się nie chciało jechać do ambasady z toną dokumentów i udowadniać, że my to tylko na wakacje. Kiedy nasz kraj dołączył do programu ruchu bezwizowego, a my mieliśmy wystarczające fundusze na lot i pobyt, okazało się, że no niestety, drodzy państwo, pandemia jest i proszę siedzieć w domu. Mieliśmy wtedy jedno dziecko. Ale im dłużej człowiek siedzi w domu, tym bardziej się nudzi i ostatecznie do NYC polecieliśmy z dwójką małych dzieci. Rezolutną pięciolatką i jej dziesięciomiesięcznym bratem.
Wydaje mi się, że jestem osobą rodzinną. Moje dzieci nigdy nie były przeszkodą w realizacji moich celów. Dla mnie normalną sprawą było to, że lecimy razem. Przecież ludzie latają z małymi brzdącami i jakoś dają radę. To co? My sobie nie poradzimy? Wiadomo, trzeba się dobrze spakować: do samolotu wziąć książeczki, jakieś kolorowanki, przekąski. Samoloty mają wbudowane ekrany w zagłówkach, oferta filmów jest dość bogata, damy radę! Pamiętam jak moja znajoma wróciła z Nowego Jorku, kiedy ja byłam w zaawansowanej ciąży z pierwszym dzieckiem i mówiła, że to nie jest miasto dostosowane do rodzin z dziećmi. Uspokoił mnie mój znajomy nowojorczyk, mówiąc: “Bez przesady. Ja byłem dzieckiem w Nowym Jorku, moje dzieci były dziećmi w Nowym Jorku i mój wnuk też jest. Dasz radę!”.
Miał rację, dałam radę. Ale jakim kosztem?
Transport
Zacznijmy od tego, czy Nowy Jork jest dostosowany do wózków i dlaczego nie.
O nowojorskim metrze pewnie każdy słyszał. Jeździli nim bohaterowie filmów i seriali, których akcja toczyła się w Nowym Jorku. Nawet Hawkeye i Kate Bishop korzystali z tego środka transportu, kiedy ścigali gangusów z Tracksuit Mafia. Skoro superbohaterowie korzystają z metra, to my też możemy! No teoretycznie tak, ale w praktyce to trzeba się uzbroić w cierpliwość i siłę. Po co siłę? Do wnoszenia i znoszenia po schodach wózka, bo wind nie ma na wielu stacjach metra*. Ale spoko, zeszliśmy, chcemy przejść przez bramki, a tu zonk: jeden z najmniejszych modeli wózków dziecięcych na świecie jest za szeroki do bramki w metrze. Żeby było zabawniej: ja, osoba nosząca europejski rozmiar M, też jestem prawie za szeroka. Na tę okoliczność zaraz obok bramek zamontowano drzwi. Do ich otwarcia używa się Metrocard. Tutaj spotkała nas niespodzianka na jednej stacji przy Times Square: drzwi są, ale nijak nie da się ich otworzyć. Pan, który czekał na metro próbował otworzyć je ze swojej strony, ale to były takie drzwi-widmo. Cóż, Babyzen Yoyo jest lekki, dziecko śpiące w wózku też, więc przenieśliśmy je nad bramką. Nie polecamy ciężkich wózków – noszenie ich po schodach to może być koszmar, więc jeśli nie chcecie kupować spacerówki, sprawdźcie, czy można wypożyczyć na lotnisku.
Bardzo ważną kwestią w podróży z dzieciakami są foteliki samochodowe. Tutaj mam dobrą wiadomość: nie przydają się, bo transport publiczny jest świetnie zorganizowany, jest tani i nie trzeba korzystać z taksówek (zresztą, pomimo tego że LEGALNIE można przewieźć dziecko bez fotelika w wielu krajach, prawa fizyki w taksówkach również działają i jest to niebezpieczny pomysł). Jeśli już ktoś się uprze, żeby fotelik zabrać, może się okazać, że nie da się go zapiąć lub nie ma on amerykańskiej homologacji. Wypożyczanie fotelików to również nienajlepszy pomysł, bo nie wiemy, czy fotelik nie brał udziału w wypadku. Podczas podróży do NYC z dziećmi polecamy transport publiczny.
Atrakcje i bodźce
Nowy Jork to taki ogromny plac zabaw. Tam jest naprawdę wiele atrakcji dla dzieci. Jest też wiele bodźców. Dużo świateł, dużo hałasu. Moje dzieci miały po dwóch dniach dość. Nawet nie chodziło o to, że dużo chodziliśmy, bo jedno w chuście, drugie w wózku i szliśmy przed siebie. Po prostu wszystkiego było za dużo i były okropnie przebodźcowane. Aby je jakoś wyciszyć, chodziliśmy na place zabaw, a tych w NYC jest sporo. Koło naszego hotelu w FiDi były dwa naprawdę fajne, do tego SeaGlass Carousel. Polecam, naprawdę relaksuje. Polecamy również zabrać dzieciaki na punkty widokowe. Nasz syn z zachwytem patrzył z wysokości na Manhattan. Do tego jest tam naprawdę cicho i spokojnie. No, może poza interaktywnymi windami, ale te były akurat niezłą atrakcją dla maluchów.
Nowy Jork to również muzea. Niektóre sobie odpuściliśmy, bo wiedzieliśmy, że nasza córka wynudzi się tam jak mops. Niestety, przywlekliśmy ze sobą trochę irlandzkiej pogody, więc trzeba było kombinować, co by tu zrobić, bo jednak siedzenie cały dzień w hotelu to zły pomysł jest. Museum of Mathematics i Intrepid Sea-Air Space Museum zapewniły naszym dzieciakom sporo zabawy. Młoda miała okazję przejść się po łodzi podwodnej. Niestety nie wpuszczają tam maluszków. Pierwszego dnia poszliśmy do muzeum figur woskowych Madame Tussaud, ale jeśli wasze potomstwo to fani Avengers, zostawcie tę atrakcję na sam koniec wycieczki, inaczej będziecie codziennie słuchać, że dzieciaki chcą do Kapitana Ameryki.
Z córką od dawna planowałyśmy wyjście do Friends Experience i muszę przyznać, że jest to naprawdę świetnie przemyślane miejsce. Jeśli jesteście entuzjastami przygód szóstki przyjaciół, nawet się nie zastanawiajcie!
Przed przyjazdem warto spisać listę atrakcji, które chcecie odwiedzić, a później porównajcie je z dostępnymi kartami city pass. Nasze karty zostały w pełni wykorzystane. Pojechaliśmy z luźnym planem, dostosowaliśmy zwiedzanie do naszych możliwości i pogody. Może się też okazać, że te karty nie są wam potrzebne, aczkolwiek kilka wejściówek na tarasy widokowe, rejsy statkami i wycieczka autobusem wyjdą drożej osobno, niż z kartą.
Central Park to obowiązkowy punkt wizyty w Nowym Jorku. Nie daliśmy rady przejść całego, ale przecież to nie była nasza ostatnia wizyta w tym mieście (tylko nie mówcie mojemu partnerowi!). Pewnego dnia wzięliśmy jedzenie z baru sałatkowego z Whole Foods Market, koc i poszliśmy na śniadanie do parku. Nasza córka wypatrzyła niedaleko lekcję jogi, wzięła mnie za rękę, swój kocyk w drugą i z bezpiecznej odległości ćwiczyła razem z uczestnikami. Muszę przyznać, że szło jej naprawdę świetnie.
My tu o atrakcjach, a gdzie spać, jak człowiek zmęczony zwiedzaniem?
W NYC jest zakaz krótkoterminowego wynajmu na AirBnb. Są od tego jednak małe wyjątki: można wynająć pokój na minimum miesiąc lub, jeśli jest to krótszy pobyt, właściciel musi mieszkać w tym miejscu. Mieszkania są zdecydowanie lepszą opcją przy małych dzieciach, bo można przygotować jedzenie. My mieszkaliśmy w Hilton Garden Inn w Financial District. Mieliśmy pokój z widokiem na Staten Island Ferry. Polecam rejestrację w ich programie lojalnościowym. Wczytajcie się w korzyści, a może się okazać, że zapłacicie naprawdę niewiele za fajny hotel.
Jedzenie
Jeśli chodzi o jedzenie, to Nowy Jork jest pod tym względem rajem dla osób, które kochają jeść. Kuchnia włoska, azjatycka, pierogi? Wszystko jest, a i tak najlepiej smakuje pizza za dolara. Nie warto zabierać dzieci do sklepu M&M’s i Hersheys – mają tam słodycze na wagę. Uwierzcie, spokojniejsi będziecie, jak wejdziecie tam z dzieckiem, które śpi słodko w wózku.
To co? Jechać?
Czy warto jechać do Nowego Jorku? Zdecydowanie! To nie jest najtańsza destynacja, ale jest w tym mieście coś magicznego. Pomimo tego, że to miasto tętni, ludzie pędzą, ja czułam, jak czas płynie wolno, spędzany po prostu z moją rodziną, bez poczucia, że coś muszę, że gdzieś się spieszę. Zwiedzanie Nowego Jorku z dwójką małych dzieci to jest spore wyzwanie, bo ilość bodźców może je przytłoczyć, ale chwilka przerwy na przytulanie zazwyczaj wystarczała, żeby się trochę uspokoić i iść dalej.
P.S. Nie zapominajcie o ubezpieczeniu dostosowanym do waszych potrzeb, bo koszty leczenia mogą być zbyt wysokie.
Mam nadzieję, że powyższy artykuł pomoże Wam odpowiednio zaplanować zwiedzanie Nowego Jorku z dzieckiem. Jeśli macie jakieś pytania – śmiało! Ponegocjuję z Marleną, żeby na nie odpowiadała! Ewentualnie możecie pominąć pośredniczkę i złapać Marlenę na Instagramie. – xoxo Maja
* MTA (Metropolitam Transportation Authority) od lat pracowało nad uczynieniem głównych stacji dostępnymi dla osób z niepełnosprawnościami. W 2019 grupy walczące o prawa osób z niepełnosprawnościami pozwały MTA za ukończenie renowacji licznych stacji metra bez uczynienia ich dostępnymi. Niedawno strony doszły do porozumienia, a MTA zobowiązało się do przystosowania 95% nowojorskich stacji w ciągu 30 lat. – dop. redakcja. Tzn. ja, Maja, to ja jestem redakcją (mówione głosem Bogusia Lindy.)