Stałam kiedyś w piękny, słoneczny dzień z bratem na przystanku autobusowym w Warszawie. Czekaliśmy spokojnie na zwykły, polski autobus, numer, bodajże, 218, kiedy nagle na przystanek zajechał londyński double-decker i
Stałam kiedyś w piękny, słoneczny dzień z bratem na przystanku autobusowym w Warszawie. Czekaliśmy spokojnie na zwykły, polski autobus, numer, bodajże, 218, kiedy nagle na przystanek zajechał londyński double-decker i